Dawno, dawno temu w odległej.......
Kiedyś u mojej Babci gościłem każde wakacje, leniuchowałem
dwa miesiące. Wujek miał wypożyczalnie kaset wideo, w świetlicy stawialiśmy
telewizor i to nawet kolorowy, odtwarzacz wideo i od rana do rana oglądaliśmy filmy,
z jakością odbiegającą od dzisiejszych realiów filmowych. To chyba były czasy
Arnolda Schwarzeneggera i Pana Stallone, niewiarygodne filmy. Minęło już trochę
lat, ale do dziś pamiętam te wieczory filmowe, tą atmosferę, tą jakość
zjechanych głowic i dźwięk jak by ktoś nadepną słoniowi na ucho. Ale to nie o
to chodziło, Rambo, Rocky, Wejście Smoka, Terminator, Komando, Predator i wiele
innych filmów.
Wrócę do czasów teraźniejszych,
idziemy na Hobbita do kina na 48 klatek na sekundę, obraz jest tak czysty, że
chyba nie ma do czego się przyczepić, no i do tego te 3D, ale i tak szukamy
dziury w całym, a może to mydlane, a może za bardzo realistyczne, a po co te
3D, a może, może i może. No tak to zamiast narzekać to wróćmy do kaset VHS
Tu nie chodzi o jakość sami wiecie, kiedyś były kasety teraz
blu ray, jeśli film jest dobry to zawsze będzie ciekawą rozrywką, gdy film nic
w sobie nie ma to i ultra HD i 48 klatek nie pomoże. Chodzi tu o miodność
Teraz w domach mamy wielkie telewizory, kina domowe,
siedzimy popijamy piwo i oglądamy, cieszy nas film tak samo jak cieszył 25 lat
temu, tylko z lepszymi efektami.
Dwie
sagi, które zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie to Władca Pierścieni i Hobbit.